Media


Tradycja, śmierć i dupodajki
 

Media


Notatnik Grafa     2020-11-13 15:26:38
Wojciech Hergemon
Tradycja, śmierć i dupodajki

W Ruhnhoff mieściło się tak stare rodzinne przedsiębiorstwo, że żaden z mieszczan nie pamiętał nawet kto i kiedy je założył, choć informacje te niewątpliwie były zgromadzone w ramach skrupulatnie prowadzonej i zbieranej od wieków buchalterii. Ale któż normalny zajmowałby się księgowością?

Jedną z najważniejszych wartości, zarówno dla właścicieli, jak i pracowników, była tradycja (w dzisiejszej nowomowie powiedziano by, że historia i tradycja były głęboko wpisane w DNA tego przedsiębiorstwa). Wszystkie ważne decyzje zawsze podejmowała rodzina (w każdym razie jej najbardziej znamienita część), a stery władzy zawsze dzierżyli najbardziej czcigodni potomkowie.

Od 1876 roku dyrektorem przedsiębiorstwa był Reinmar, zasłużony i doświadczony członek rodziny, zresztą już od małego wszyscy mówili, że wykapany ojciec. Podejmował decyzje zawsze w sposób przemyślany i niezmiennie kierował nim niesamowity instynkt kupca. Nieomylnie kupował najtaniej, a sprzedawał najdrożej.

Sen z jego oczu spędzało jednak to, komu winien przekazać stery rodzinnego przedsięwzięcia – Rajgeldowi, który kształcił się na Uniwersytecie w Srebrnym Rogu, Rigerowi, który piął się po szczeblach wojskowej kariery na cesarskim dworze, czy też Raini, która nad dobra materialne wyżej ceniła podróże po całym Polinie. Był to dla Reinmara orzech doprawdy ciężki do zgryzienia.

Wreszcie, po wielu nieprzespanych nocach Reinmar postanowił, że decyzję tę podejmą członkowie rodziny i najbardziej zaufani pracownicy. Rad z tego, że kamień spadł mu z serca, spisał szczegółowe rozporządzenie na wypadek śmierci i zdeponował u lokalnego notariusza. Kolejne decyzje i spryt towarzyszący od zawsze Reinmarowi sprawiły, że przez następne lata jeszcze bardziej pomnożył rodzinną fortunę.

Mimo, że jego nieliczne włosy pokryły się siwizną, a twarz znaczyły już bruzdy czasu, Reinmar zachował niebywałą świeżość umysłu. Ukoronowaniem roku 1894 miało być zawarcie kontraktu na dostawę uzbrojenia dla armii cesarskiej, co dzięki ogładzie, świetnej organizacji i wielopokoleniowej tradycji miało stać się na dniach. Niestety wszystko pokrzyżowała tragiczna śmierć Reinmara, który zmarł nagle w wyniku powikłań po źle przeprowadzonym zabiegu abstrakcji zęba mądrości.

Zima była wyjątkowo sroga, a cała Teutonia przykryta była grubym kożuchem śniegu. Notariusz odczytał ostatnią wolę zmarłego dyrektora, lecz niestety jego dzieci nie mogły przybyć do Ruhnhoff. Jednak i to przewidział przemyślny Reinmar, który zastrzegł, że jeśli w ciągu trzech miesięcy nie zostanie wybrany nowy dyrektor, stery władzy ma tymczasowo przejąć wybrany przez pracowników rządca, który przekaże je niezwłocznie pierwszemu członkowi rodziny, jaki wyrazi chęć podjęcia się tego trudu.

W lutym na rządcę wybrano młodego Niegosława, dotychczasowego subiekta w jednym z licznych sklepów. Wszyscy wiedzieli, że będzie to wybór tymczasowy, a Niegosław zawsze miał głowę do liczb. Rainę wieść o śmierci ojca zastała w dalekim kraju, lecz nic nie byłoby jej w stanie skłonić do porzucenia dotychczasowe życia i przejęcia nudnego w jej odczuciu przedsiębiorstwa.

Riger, który był wtedy jednym z bardziej poważanych Generałów armii cesarskiej, również nie był gotów na porzucenie należnego mu splendoru i powrotu do Ruhnhoff. Jako oczywiste jawiło się, że dyrektorem zostanie Rajgeld, który zresztą widział się na fotelu dyrektora, ale skoro wybrano tymczasowego rządcę najpierw chciał obronić swoją rozprawę doktorską, która w chwili śmierci ojca była już na ukończeniu.

W końcu, latem 1895, jako świeżo upieczony doktor nauk alchemii Rajgeld ruszył wraz ze swym dobytkiem do Ruhnhoff. Mało jest rzeczy piękniejszych od lata w Teutonii! Łąki zdobiły różnokolorowe kwiaty, a niebo było pełne śpiewającego ptactwa. Gdy Rajgeld posilał się przy leśnym źródełku, na gałęzi przysiadł niebieski ptaszek i zaśpiewał tak dojmująco, że jego kwilenie trafiło wprost do serca podróżującego, który mimo, że nie ukończył przecież ornitologii wnet zrozumiał, co chciał mu przekazać uskrzydlony przyjaciel:

Śpiesz się szlachetnej rodziny synu!
Śpiesz się!
Inaczej nie powtórzysz ojca wyczynu!
Śpiesz się!
Bo krzykniesz jeno: oż, ty skurwysynu!
Śpiesz się!

Rajgeld w mig poznał, że sytuacja jest poważna, wskoczył na konia i galopem popędził do Ruhnhoff. Niestety, jego rumak najpierw zgubił podkowę, a potem w ogóle skręcił nogę i padł na roztajach, wiele wiorst od Ruhnhoff. Rajgeld dotarł do rodzinnego przedsiębiorstwa dopiero we wrześniu. Jakież było jego zdziwienie, gdy wszedł do środka.

Budynek dyrekcji ociekał od złota, a robotnicy krzątali się wymieniając dachówki na złote. Biuro w miejsce doświadczonych pracowników zajmowały młode i skąpo ubrane dziewczyny, a jedna z nich widząc Rajgelda rzekła:
– Dyrektor dzisiaj nie przyjmuje, dowidzenia. – po czym wobec zdumienia malującego się na twarzy Rajgelda dodała – Jest zmęczony po wczorajszym przyjęciu, wydanym z okazji objęcia stanowiska dyrektora!

Tego było za wiele, Rajgeld wbiegł po schodach do gabinetu, gdzie ku jeszcze większemu zdziwieniu ujrzał niebywały przepych i dumnie rozwalonego skacowanego pociotka imieniem Reisen, podłą kanalię, o której rodzina już dawno zapomniała. Widząc, jakie rządy wprowadził Reisen chciał się na niego porwać z pięściami, lecz do biura wkroczyli już zaalarmowani przez panienkę gwardziści, którzy złapali go pod pachy i na znak dyrektora wyrzucili na ulicę. Jedyne co Rajgeld zdążył zrobić, to krzyknąć do swego niegodnego pociotka:
– Oż, ty skurwysynu!

Raina i Riger nigdy już nie wrócili do Ruhnhoff (nie licząc jednej tryumfalnej parady, którą Riger dowodził, lecz na przedsiębiorstwo nawet wtedy nie sporzał), a upokorzony Rajgeld opuścił Teutonię i założył w dalekim i ubogim kraju aptekę. Na marginesie warto wspomnieć, że potomkowie Rajgelda mieli swój udział w opracowaniu licznych leków, w tym bakteriobójczych chemioterapeutyków, ale to już inna historia, gdyż Rajgeld Apotheke nigdy nie połączyło się na powrót z rodzinnym przedsiębiorstwem.

Samo przedsiębiorstwo wróciło wprawdzie po kilkudziesięciu latach w ręce prawowitych właścicieli, gdyż po wypędzeniu z Teutonii Reisena (przyłapanego na molestowaniu młodocianych panienek w katedrze), stery objął drugi syn Rigera, nazwany zresztą po dziadku Reinmar, lecz lata fatalnego zarządzania odbiły się na kondycji przedsiębiorstwa. W istocie Reisen wydał prawie cały majątek na kurwy i używki (a resztę bezsensownie roztrwonił), a jego decyzje i transakcje były tak durnowate, że lepiej już jakby skupił się wyłącznie na swoich dupodajkach.

×ZALOGUJ SIĘ ABY DODAĆ KOMENTARZ LUB DOTOWAĆ MATERIAŁ

Zdjęcie profilowe Maciej II
2020-11-13 17:56:37

Czy autor przybliży czytelnikowi na czym polega zabieg abstrakcji zęba? Czy autor sugeruje kalectwo Rajgelda? Jakim cudem testator, sporządzający zrozumiały zapis testacyjny w testamencie notarialnym, może zostać odarty ze swej woli w państwie prawa?


Zdjęcie profilowe Wojciech Hergemon
2020-11-13 18:44:16

Zęba mądrości.


Zdjęcie profilowe Nordrun von Lichtenstein
2020-11-13 20:34:50

Wena wraca. ;)


Zdjęcie profilowe Wojciech Hergemon
2020-11-13 20:51:55

Droga Natalio, służy mi pobyt na dworze w Odwilży, w ogóle liczyłem, że na Ciebie tam trafię, a jakoś ciagle się mijamy :(



thumb_up Mateusz Wilhelm, Joahim von Ribertrop, Joanna Izabela, Andrzej Fryderyk, Maciej II, Nordrun von Lichtenstein, Ludwik Tomović,

thumb_down